Post by Waldemar KwaÅniewskiJa bardziej bałem się o kota ;)
Filmik obejrzałam dwa razy, bo za pierwszym razem nerwowo
trzymałam kciuki za kota. Pomimo że byłam przekonana,
że nic nie powinno się stać, ale tak na wszelki wypadek... ;)
Post by Waldemar KwaÅniewskiBiorąc pod uwagę otwartą kabinkę,
zastanawiałem się, czy nie postanowi wysiąść z tego chybotliwego
wehikułu.
I czy nie zechce zeskoczyć na kolana. Wprowadziłby tym lekkie
zamieszanie i nie wiadomo, czym by się to skończyło.
Post by Waldemar KwaÅniewskiNa szczęście pilot docenił powagę sytuacji i czym prędzej
wylądował.
Nie zazdroszczę mu. Na pewno ta droga bardzo mu się dłużyła,
bo jak najszybciej chciał znaleźć się na ziemi.
Post by Waldemar KwaÅniewskiSam kiedyś latałem szybowcem z gniazdem myszy uwitym w
kesonie skrzydła. Jednak myszy nie były takie ciekawskie i siedziały
na miejscu, udając, że nic się nie dzieje.
Chyba strach je sparaliżował, albo miały nerwy ze stali. ;)
A wiedziałeś przed lotem, że tam są, czy zorientowałeś się
podczas lotu?
Post by Waldemar KwaÅniewskiKot i myszy w jednym
statku powietrznym - to by dopiero było coś :)
Chyba że na jednym skrzydle byłby kot znający lotnicze zasady
bezpieczeństwa, a na drugim myszy z nerwami ze stali.
Czyli połączenie filmiku z Twoim szybowcowo-mysim doświadczeniem. ;)
Gośka
--
Jeżeli posiadanie duszy oznacza zdolność odczuwania
miłości i lojalności i wdzięczności, to zwierzęta
są znacznie lepsze od wielu ludzi.
James Herriot "To nie powinno się zdarzyć"